środa, 17 sierpnia 2011
Poniedziałek, 15 sierpnia.
Ta noc była zapomnieniem. Ucieczką od wszystkiego. Choć było to tylko małe nocowanie z domieszką alkoholu, wystarczyło mi. Wystarczyło by uciec od tego co wie mnie siedzi i rozpierdala na drobne kawałki. Uciec od tego co czuję. Co mnie dręczy. Nie mogę już nic z tym zrobić. Powiedziałam Pawłowi to co chciałam powiedzieć i tyle powinno wystarczyć. Oczywiście opowiedziałam o tym Emilowi, jak i reszcie ekipy. Przybijali mi piony i uznali mnie za "małą ale twardą". Co z tego, skoro nie odpowiedział na moje najważniejsze pytanie. Po co mu byłam ja? Mam wrażenie, że się tego nie dowiem. Może to i dobrze? Nie wiem. Opowiedziałam im również o tym całym Michale. Kamil śmiał się ze mnie, żebym poszła złożyć do szkoły podanie o przeniesienie. Może i tak zrobię. A raczej na pewno. Każdy coś opowiadał, najczęściej były to śmieszne historie - nikt nie miał ochoty słuchać jakiś smętów. Wiadomo - każdy ma problemy, większe lub mniejsze. A ta noc nie miała na celu przypominać ich wszystkich. Gdy wszyscy zasnęli poszłam do pokoju. Wschód. Jest piękny. Nie pamiętam nawet o czym myślałam. Może o tym, że to dziwne, że taki ktoś jak Wiktor boi się klaunów, albo to jak Edyta kleiła się do Kamila do chwili gdy powiedział, że uwielbia rude dziewczyny, a inne się nie liczą. Edyta momentalnie odkleiła się od niego i burknęła 'rude to fałszywe'. Nie wiem co to było, ale wywoływało to uśmiech na mojej twarzy. 12 godzin niczym nie zakłóconego szczęścia. Minęły dwie godziny i zobaczyłam tego, którego widzieć nie chciałam. O dziwo Paweł nie był ani z Agnieszką, ani z Moniką, ani z żadną inną laską. Sam. Patrzył się jak fale podmywają piasek. Obserwowałam go. Nie wiem czemu. W pewnej chwili wstał i spojrzał się w moją stronę. Po raz pierwszy widziałam te lazurowe oczy tak zaszklone.Ale dlaczego? Chyba nie dane jest mi to wiedzieć. To nie moja sprawa. To nie moje życie. To nie mój człowiek. Zeszłam na dół. Musiałam włączyć komórkę. Baśka (moja matka zastępcza) miała dziś rano dzwonić. Szukałam i szukałam, ale w tym pobojowisku nie dało się niczego znaleźć. '-Tego szukasz?' - usłyszałam głos Kamila. '-O, Kamil, nie śpisz.. Gdzie znalazłeś mój telefon?' - spytałam. '-Leżał koło kanapy więc go przechowałem' - odpowiedział. Włączyłam szybko telefon. Chciałam zobaczyć tego drugiego smsa. Nadawca: Paweł. To nie brzmi zbyt dobrze. Treść: 'Patrzyłem w twoje oczy. Mówiły dużo. Nie mogę ci współczuć. Nie mogę powiedzieć ci, że cię kochałem. Może to dziwne to co ci tu napiszę ale ja nic nie czuję. Nikogo nie kocham. Nikogo nie szanuję. Zdradzam, kłamię i nie mogę przestać. Jeżeli coś czuję od razu idę to zapić. Przepraszam. Nie wiem co mnie pchnęło żeby robić to dopiero po roku cierpień. Pewnie twoje oczy. Przepraszam cię i proszę, zapomnij o mnie. Jestem tylko złym koszmarem. Rodzice, przyjaciele, oni mnie wyrzucili z ich życia. Popatrz jacy są szczęśliwi. Przepraszam jeszcze raz - jestem zwykłym skurwielem.' Godzina: 18:06. Łzy napłynęły mi do oczu. Nie mogłam pozwolić by Kamil widział co się ze mną dzieje. Wybiegłam na plażę. Usiadłam na piasku. Byłam zdumiona. Jak taki ktoś jak on mógł przeprosić akurat mnie? Co go do tego skłoniło? Przecież innych panien nie przepraszał. Mam podstawy twierdzić że coś nas łączyło. Może łączy nadal. Ale wtedy nie przekonywałby mnie, że nie ma uczuć. Nie wiem. Zagłębiłam się w moim płaczu bezsilności. Ktoś usiadł koło mnie. Nikt inny jak Kamil. '-Ej, siostra, co się stało?' - lubiłam gdy zwracał się do mnie w ten sposób. To sprawiało, że nie czułam się sama. '-Patrz' - dałam mu telefon z tym smsem. Kamil czytał, a ja patrzyłam na jego reakcję. Nie był mniej zdumiony ode mnie. '-I to cię tak martwi? Nie myśl przez chwilę. Potraktuj to jako słowa. Nie zgłębiaj ich sensu. To cię niszczy' - powiedział poważnie. A sprawić, żeby on był poważny graniczy z cudem. '-No, siostra, idziemy na sok z gumijagód' - powiedział radośnie. Nie wiem dlaczego tanie wino z ,monopolowego nazwał "sokiem z gumijagód" , ale grunt, że wiedziałam o co chodzi. Alkohol zawsze dostawaliśmy bez problemu. Pani wiedziała że i tak skądś weźniemy alkohol więc upraszczała nam robotę. W zamian za to dwa razy w tygodniu pomagaliśmy jej w sklepie. To dobry układ. Po zdobyciu "soku z gumijagód" postanowiłam, że idziemy do szkoły. Chciałam złożyć papiery o przeniesienie z tej szatańskiej klasy. Trochę szkoda, że nie chodziłabym z Kamilem do klasy, ale cóz - takie życie. Szybko napisałam dlaczego chcę się przenieść, a pani z sekretariatu stwierdziła, że "codzienne przebywanie z tymi ludźmi może powiększyć ilość zgonów, a mnie wpędzić to może do poprawczaka" to nie żaden argument i niestety podanie jrest rozpatrzone negatywnie. Wyszłam wkurzona, wyrwałam winacza Kamilowi i wypiłam prawie całego. Niechcący beknęłam, a Kamil stał i patrzył się na mnie pytającym wzrokiem. '-Nie pytaj.' - powiedziałam wkurzona i poszłam. Kamil tym razem nie gonił za mną lecz wrócił się do sklepu. Ja zaś poszłam na miasto. Zapewne poszłabym na plażę, ale nie chciałam myśleć. W samotności to się nasila. Chciałam być wśród ludzi. Poszłam do galerii poszukać jakiś fajnych ciuszków. Oczywiście nie udało mi się. Poszłam do McDonalda, zamówiłam jakieś frytki i zaczęłam jeść. '-Można się dosiąść?' - spytał jakiś głos. Potaknęłam nie widząc nawet jego twarzy. Ewidentnie był to mężczyzna. Spojrzałam na niego. Skóra, długie, czarne włosy i szare oczy w których można się było utopić. Oczywiście gdybym go lubiła. Uśmiechnął się. Nie wiedziałam czy śmieje się ze mnie, czy po prostu cieszy się że mnie widzi. Nawet nie chciałam wiedzieć. '-Dlaczego chciałeś się do mnie przysiąść?' - spytałam Michała. '-Bo cię lubię.' - odpowiedział bez głębszego zastanowienia się. '-Jak możesz mnie lubić po tym jak cię potraktowałam? Nawet nie wiesz jak mam na imię.' - powiedziałam oburzona. '-Wiem, Martyno.' - odpowiedział, powstrzymując się od śmiechu. - 'Mam na imię Michał. I muszę ci powiedzieć, że Paweł dużo o tobie opowiadał. Twarda jesteś' - powiedział podając mi dłoń. W tym momencie mnie olśniło. Pamiętam gdy Paweł mówił mi, że ma dobrego kumpla - Michała, że jest dla niego jak brat. W tym momencie chciałam się ulotnić. Po prostu stamtąd wyszłam. Typ przybiegł i stanął przede mną. '-Ej. Nie musimy o nim gadać. Ja nie jestem taki jak on. Chodźmy na lody.. tylko bez skojarzeń, ok?' - powiedział. Zgodziłam się. I bardzo dobrze. Michał to przemiły gość. Czasem sypnie żartem, czasem radą. A tak. Dopiero go poznałam, a już mu się wyżalałam. Chyba oboje czuliśmy jakbyśmy znali się od wieków. Ja mu opowiadałam o desce, a on mi o glanach. Opowiadałam mu o plaży i najlepszych klubach - on o górach i stokach. Nagle postanowiłam się go zapytać o to dlaczego po moim wrednym zachowaniu dalej byl dla mnie miły. '-Paweł opowiadał, że jesteś idealna i ten który spędzi z tobą reszte życia jest szczęściarzem. Mówił, że na ciebie nie zasługuje. Może ci nie mówił, ale od początku roku szkolnego ćpał jak głupi a ta dziunia co się z nią całował to była jego dilerka. Wtedy był na prochach. Żałował, że cię stracił. Później swoje uczucia oprawił w panceż. Żyje spontanem. Po za tym nie chcę tylko zadawać się z ludźmi, którzy mają myśli samobójcze.' - odpowiedział. '-Wprawdzie widziałam go dziś załamanego na plaży, ale ta cała szopka z Emilem i Moniką miałaby wywołać myśli samobójcze? Tu musi być coś więcej. - powiedziałam, trochę zaskoczona tymi informacjami. '-To ty nic nie wiesz? Jego mama leży w szpitalu. Jej stan jest cięzki. W piątek będzie wiadomo czy opłaca się jeszcze trzymać ją przy życiu.' - powiedział, a moje oczy wydały na świat słone łzy. Michał nie zabardzo wiedząc co zrobić przycisnął mnie do swojej piersi i pozwalał moim łzom odpłynąć. Siedzieliśmy tak długo, a ja po prostu zasnęłam. Zasnęłam w ramionach nowo poznanego człowieka z myślą, że teraz będzie tylko gorzej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zajebiste, dziękuje że to piszesz. to m iw jakiś sposób pomaga. jednak imię Paweł doprowadza mnie do zawału . . .
OdpowiedzUsuńdziewczyno, jesteś genialna!
OdpowiedzUsuńSuper!! :)
OdpowiedzUsuńhttp://enejomaniacy.blogspot.com/
Dziękuję . :) Będę to pisać pod każdym miłym komentarzem - w końcu ktoś docenia to co tworzę . :)
OdpowiedzUsuń