sobota, 13 sierpnia 2011
Piątek, 12 sierpnia.
Podniosłam się z piasku i patrzałam na Emila. Wiedziałam co czuje i co myśli. I pomyśleć, że rok temu czułam kompletnie to samo. Rozpierdalało mnie od środka. Zawsze zastanawiałam się jak to czują faceci, przecież oni są twardzi, nie płaczą, mają taką kamienną twarz. A wystarczyło tylko spojrzeć w oczy takiemu facetowi by widzieć wszystko co czuje. Im jest trudniej. Nie mogą się wypłakać, bo są przyzwyczajeni do tego że to bezsensowne, że to niczego nie naprawi. Poprosiłam towarzystwo o rozejście się. Nie było potrzeby żeby szli nas odprowadzać - przecież nie byliśmy pijani. Uklękłam obok Emila - leżał na brzuchu, twarz zakrywając ramionami. '- Emil, choć, wracajmy do domu.' - szepnęłam. '-Daj mi spokój, proszę. Nie chcę mieć z wami nic wspólnego, tylko ranicie' - krzyknął załamanym głosem podnosząc się z piasku. Spojrzałam na niego. W jego oczy. Było tam wszystko. Wszystko czego nie mogę opisać. Siedział jak małe dziecko, które nie wie co ze sobą zrobić. Po chwili już był w moich ramionach. Od płaczu powstrzymywało go tylko to. W ekipie najbardziej z nim jestem zżyta. On za dużo o mnie wie. A ja o nim. '-Chodź już do domu. Prześpisz się. Jak coś będzie nie tak zadzwoń, przyjdę. Ale proszę cię chodź. Zaraz tu będzie Paweł z...' '-Z Agnieszką czy z Moniką?' - Przerwał mi.- 'Nie ważne. Muszę mu wyjebać.' - Rozumiałam jego stan i okoliczności, ale brak snu i kac dawały się we znaki. '-Słuchaj, to że laska cię zdradziła to chyba też jej wina, co? Paweł też mnie zdradził, ale ja Agnieszce nie robiłam takich świństw, nawet jeżeli uważam, że jest pustą lalą bez mózgu!' - wykrzyczałam. Emil wstał jak oparzony. '-Nie rozumiesz mnie! Nikt mnie kurwa na tej ziemi nie rozumie!' - wykrzyczał i pobiegł do domu. A ja poszłam do swojego, rozmyślając. Nagle natrafiłam na Pawła. Nie chciałam na niego trafić. Rozmawiać z nim. Nic. Bo wszystko wracało. A nie o to mi chodziło przez ten rok bez niego. '-Cześć' - powiedział nieśmiało. Minęłam go bez słowa. Chciałam odejść. Jaknajdalej. Jednak nie mogłam. Nie przez uczucie, a przez jego zimną dłoń zaciskającą się na moim nadgarstku. '-Mówiłem: Cześć' - powtórzył. '-Odczepisz się w końcu ode mnie? Nie chcę cię znać, rozumiesz? Gówno mnie obchodzi to, że zdradziłeś swoją pustą pannę z Moniką. Za kogo się zabierzesz dalej? Za dziewczynę twojego najlepszego kumpla?' - wykrzyczałam mu w twarz. '-Nie zrobiłbym tego Michałowi, dziwko.' - powiedział z zaciśniętymi zębami. Potem zdąrzyłam zobaczyć tylko jego pięść zbliżaja się do mojego policzka, zdążyłam poczuć chodnik pode mną, potem już straciłam przytomność. Głupie nie? Jedno uderzenie od kogoś i już tracić przytomność. Ale to uderzenie miało jakieś inne znaczenie. Bo zrobiła to ręka, ręka której się kiedyś kurczowo trzymałam, która mnie obejmowała, której właściciel mnie kochał. Ta właśnie ręka uderzyła mój policzek. Kochałam tą rękę. Jej właściciela. I to uczucie wraca. Właściwie nigdy mnie nie opuściło. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam Kamila. '-Co się stało?' - spytałam. Głupie. Przecież doskonale wiem co się stało tylko jakoś nie chciałam przyjąć tego do wiadomości. '-Sam nie wiem. Miałem zamiar iść do domu i nagle przewróciłem się o coś, a to byłaś ty.' - odpowiedział. '-Kamil, nie żartuj.' Pomógł mi wstać. Policzek dalej piekł żywym ogniem. Dotknęłam go. Nieźle, chyba mam niezłe limo. Poczciwy Kamil odprowadził mnie do domu. Żartowaliśmy jak zawsze. Kocham go, normalnie. Kocham jego poczucie humoru i nastawienie do życia. I prawdopodobnie gdyby zdarzyła mu się sytuacja taka jak z Moniką i Emilem, Kamil spojrzałby tylko i powiedział 'muszę ją rzucić. Helooł, jak już zdradzać to z kimś przystojnym.' Może by tak powiedział, a może za mało go znam. Chciałabym być jego siostrą, choć już się tak trkatowaliśmy. Przed drzwiami spytałam Kamila '-A ty co dziś robisz?' '-Będę się opierdalał' - odpowiedział wskazując na torbę pełną filmów i chipsów. '-Ja też! Więc po co marnować dwa domy? Poopierdalajmy się w jednym, po za tym ten lód w twojej torbie by mi się przydał' - powiedziałam radośnie wskazując na limo. - 'Masz być o 15:00 u mnie. Weź jeszcze Edytkę i Bartka' - rozkazałam mu, po czym weszłam do domu. Wybranie Edytki na takie popołudnie to dobry wybór. Wiem, że Edyta podkohuje się w Kamilu, z resztą jakbym dopiero weszła do ekipy też bym się w nim zakochała. Poszłam do biedronki, ogarnęłam jakieś piwo oraz finlandię - tylko dla mnie i Edytki. Wróciłam - była 14:30. Przebrałam się w czerwone rurki i czarny top, ogarnęłam te moje czarne kłaki i usłyszałam dzwonek do drzwi. To była Edytka i Kamil. Cali w skowronkach - Edyta bo jest z Kamilem, Kamil bo taki już jest. Rozkazałam wsypanie chipsów do miseczek i klapnięcie przed telewizorem. Włączyliśmy jakiś horror na którego nie patrzałam dopóki nie pojawił się Bartosz - rękaw w który mogłam się schować, a który niewiele rozumiał dlaczego. '-Cześć, Marti. Nieźle ci Paweł pierdolnął. Kiedyś za to oberwie.' - przywitał się. '-Co? Skąd wiesz, że to on?' - spytałam zdziwiona. '-Kamil mi mówił. Podobno ty nic nie pamiętałaś, a on nie chciał ci łamać serca. Ja jednak widzę w twoich oczach, że pamiętasz. Edyta, Sylwia i Wiktor też wiedzą. Emil nie. To byłoby lekkomyślne mu powiedzieć.' - odpowiedział siadając na kanapie. Wtulałam się w jego rękaw, niekiedy popijając piwo, lub kieliszek Finlandii. W normalnych okolicznościach pobiegłabym do Emila i wypłakałabym się mu, albo chociaż z nim pobyła, ale teraz jest 'dyżur' Sylwi i Wiktora. Teraz jednak patrzałam na słodki obrazek Edyty i Kamila. Kamil ucieszony z trupa na drzewie a Edyta wtulona w niego. Tak więc topiłam smutki w bezbarwnym napoju. Dopóki nie zadzwonił telefon. Wiktor. '-Martyna? Szybko wbijaj na plażę koło Bartka! Z Sylwią sami nie damy sobie rady! Weź wszystkich!' - i urwało się połączenie. Wstałam, wyłączyłam telewizor. Kamil i Edyta - już odklejeni od siebie, zaczęli krzyczeć dlaczego to zrobiłam. '-Wiktor dzwonił, wszyscy na plażę koło Bartosza!' Wszyscy zerwali się z kanapy i szybkim krokiem udaliśmy się w stronę plaży. Bartosz cały czas obejmował mnie, a ja się trzęsłam. Choć zimno nie było. Byliśmy już blisko plaży. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Godzina 18:06 czyli 06:06...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
genialne moja ty zajebista osobo. ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję. ♥
OdpowiedzUsuńsuper. lecę do następnego . ; *
OdpowiedzUsuń