Nie zdążyłam się obronić. Cios leciał jeden za drugim. To w twarz, to w brzuch. Wpadła w jakiś szał. A ja zszokowana nie zdołałam nic zrobić. Upadłam. Nie czułam nic, tylko strach. Najwyraźniej ktoś już odciągnął Agnieszkę. Pewnie Michał. Spojrzałam w górę. Miałam małe pole widzenia, spuchła mi twarz dookoła oczu. Zobaczyłam jak Paweł trzyma Agnieszkę, potrząsając nią. '-Czy ty wiesz co robisz? Jesteś jakaś pojebana czy co?' - krzyczał. Nie patrzała mu w oczy, podczas gdy on utkwił w jej oczach wzrok i za nic nie chciał go spuścić. Wskazała ręką w moją stronę. '- To przez nią, prawda? Kochasz ją tak jak nigdy w życiu nikogo nie kochałeś. To widać. Tylko po co błądzić? Ile jeszcze osób zranisz by w końcu sobie to wszystko uświadomić?' - teraz ona patrzyła w jego lazurowe oczy, jakby szukając odpowiedzi. On spuścił wzrok, a po policzku spłynęło coś co zalśniło. Niewątpliwie była to łza. Złapała go za podbródek, tak żeby spojrzał w jej oczy. '-Przepraszam.' - wydukał. Żadko zdarzało mu się coś takiego. '-Spokojnie. Otrząsnę się. Od samego początku wiedziałam co się z tobą dzieje. Byłam na to przygotowana. Powodzenia, niech ci się wszystko ustabilizuje.' - stanęła na palcach i pocałowała go w czoło. Była dość wysoka. Tymczasem ja siedziałam wpół żywa na kolanach Michała, który już zdążył zadzwonić po pogotowie. Podeszła do nas Agnieszka. '-Czego tu jeszcze chcesz?' - spytał ostro Michał. '-Martyna, ja chciałam cię przeprosić. Co mam zrobić żebyś się nie gniewała?' - spytała. Najwidoczniej nie była z niej aż taka pusta panna jak myślałam. A może nie chciała sprawy w sądzie? '-Po prostu pójdźmy na piwo, lub coś.' - odpowiedziałam bez zastanowienia, a potem najzwyczajniej w świecie zemdlałam.
**************************************
Obudziłam się w szpitalu, akurat gdy lekarze robili obchód. '-Ile spałam? Co mi się stało?' - spytałam lekarza. Ten uśmiechnął się do mnie. '-Przespałaś tylko jedną noc. Dziś jest czwartek, godzina 11:00. Nie masz jakiś tam poważnych obrażeń. Siniaki, stłuczenia i połamane dwa żebra. Podobnie jak chłopak z sali obok.. Jakiś Emil czy jak mu tam.' - powiedział, a w żołądku zrobiło mi się nieprzyjemne uczucie. Wzięłam co było pod ręką i w to zwymiotowałam. Dobrze się złożyło gdyż było to jakieś wiadro. '-Nie wiedziałem, że gadanie o chłopakach aż tak cię odrzuca.' - zaśmiał się lekarz. Do sali wszedł Michał, usiadł koło mnie, a lekarz już nieco skołowany wyszedł z sali. Przyjrzałam się jej. Oprócz mnie leżały w niej dwie pacjentki. Jak się później okazało była to Ania i Kasia. Michał już je dobrze obczaił. '-Jak się czujesz? Przyniosłem ci owoce.' - powiedział uśmiechając się. '-Wszystko mnie boli i chyba dziś już niczego nie zjem.' - wskazałam na wiadro rzygowin. '- A Paweł wie, że to nic poważnego?' - spytałam. Michał spojrzał na mnie zaskoczoną miną. '-Myślałem, że wszystko pamiętasz.' - powiedział. - 'myślałem, że pamiętasz to, że karetka nie przyjechała, a Paweł przejmując ciebie rozkazał mi iść do domu. Jakieś dresiki go napadły. Usadził cię na trawie i się z nimi napierdalał. Ale nie ukrywajmy: czterech na jednego, to nie miało prawa się udać. Ostatkiem sił wstał, wziął cię na ręce, poszedł do szpitala i położył cię na łóżku, mdlejąc pielęgniarce na ręce. Chcieli go zatrzymać, ale poszedł. Chyba jest w szpitalu, tu leży jego matka. Jest załamany, jutro przecież ma się dowiedzieć czy.. no wiesz.' - to wszystko było dla mnie szokiem. Dla nikogo by taki nie był. Nie on. Wyprosiłam Michała, musiałam się przespać. Śniło mi się, że wszystko było prostsze. Moja mama żyła, jego mama nie była chora, każdy był dla siebie miły. Ze snu wyrwało mnie ciepło czyjejś dłoni. Nie wiedziałam kto to. Wiedziałam tylko, że trzyma mnie za dłoń. Czułam na skórze włosy. Niewątpliwie były to Jego włosy. Łzy skapywały na moją rękę, a i ja sama miałam powtrzymać się od łez. Usłyszałam jego głos. Załamany. Zachrypnięty. '- Nie wiem co mam już robić. Wyrzucili mnie z domu. Nie mam gdzie mieszkać. Nikt mnie nie kocha. Ty też. Tylko ci się tak zdaje. Każdemu się tak zdaje. Każdy już wie jak to ze mną jest, więc nikt się nie przywiązuje. I to prawda, co mówiła Agnieszka. Może ja nadal coś czuję i może czuję to właśnie do ciebie. Zraniłem cię dość, więc będę trzymał się od ciebie z daleka. Będę jak anioł stróż. Nikt cię nie tknie, choćbym miał zginąć. Pewnie Michał opowiadał ci o tym co się działo w nocy. Dobrze, że tego nie słyszysz, bo jesteś nieprzytomna. Od jutra nie będziesz mnie widziała. Nie będziesz się ze mną widywała. Będziesz tylko patrzyła na skutki moich działań. I nie ważne gdzie i o której porze. Ja zawsze będę cię kochać' - szepnął. Chwilę posiedział przy mnie, musnął wargami moje czoło i odszedł. Wstałam i do oczu napływały mi łzy. Zarówno Kasia jak i Ania szybko podbiegły do mnie, przytulając mnie. Nie wiem czy to wszystko były ze szczęścia, czy ze smutku bądź spokoju. Dziewczyny sądziły, że to co powiedział było piękne. Dla mnie nie bardzo. Cały wieczór przegadałyśmy obżerając się czekoladą i pijąc schowaną w materacu wódkę. W końcu wyczerpane usnęłyśmy. A sen który mi się śnił, strasznie różnił się od rzeczywistości. Chorej rzeczywistości.
___________________________________
Strasznie długa notka ale mam nadzieję, że wytrwacie do końca.
Przydałyby się jakieś komentarze, bo nie wiem czy piszę tak jak wam się podoba czy wręcz przeciwnie.
Pozdrowienia . ;P
ja pierdole jestem pod wrażeniem laska.
OdpowiedzUsuńDzięki . :P
OdpowiedzUsuńja też jestem pod wrażeniem, pisz tego jak najwięcej bo genialna jestes!.
OdpowiedzUsuńHej! PRzeczytałam to i... no naprawdę ruszyło mnie to... pozytywnie mnie to ruszyło! Świetnie!
OdpowiedzUsuńhaha. :D i co jaki kolor kupiłaś?
OdpowiedzUsuńtrampki też są spoko, bardzo je lubię, ale te jazzówki to taki elegantszy rodzaj ^^ jakby to powiedzieć.