czwartek, 11 sierpnia 2011

Czwartek, 11 sierpnia.

06:06 - co ja mam z tą godziną? Budzę się o niej każdego dnia i podziwiam plażę. Pustą plażę, żadnych turystów. Tylko słońce, piasek i szum fal. Jednak tu nie chodzi o przyzwyczajenia. Dla mnie godzina 06:06 jest inna od reszty godzin. Godzina początku i końca. To właśnie wtedy Paweł po raz pierwszy wyznał mi miłość, to wtedy wypłakiwałam się Emilowi z moich miłosnych problemów, to wtedy zmarła mama. Mama.. ile bym dała żeby ją mieć, żeby bić się z nią o łazienkę czy ulubiony kubek, żeby móc z nią pójść na zakupy a nawet pokłócić się z nią o chłopaka. Chciałabym mieć ją przy sobie. Mówią, że jestem podobna do niej. Ja jednak nie sądzę. Była piękniejsza. O godzinie 06:06 dowiedziałam się, że nie żyje. Płakałam, patrząc na wschód słońca. Chyba zostało mi do dziś. Siedziałam na oknie oglądając plażę, a nie dlatego, że codziennie Paweł chodził tam ze swoją dziewczyną. Tą pustą plastikową lalą, wtapiającą się w tłum jako rzekomy człowiek. Widziałam ich i tym razem. Trzymali się za ręcę. Idealnie. Nie wiem dlaczego, ale wszystko tam było nieco sztuczne. Sztuczna opalenizna, sztuczne cycki, sztuczne włosy, sztuczne paznokcie, sztuczne uczucie.. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi. Bartek i Emil wpadli do mieszkania z torbami zakupów. '-Laska, a ty znowu rozmyślasz przy oknie?' - zapytał drwiaco Bartek. Mimo, że był moim przyjacielem, nie wiedział o mnie wszystkiego. Czasami myślałam, że nawet nie chce wiedzieć, bo ma swój świat - świat deskorolek, ramp.. i wszystko co się z tym wiąże. '-Daj jej spokój, dobrze? Ty sobie tu rozmyślaj, a my ci coś ugotujemy.' - odpowiedział Emil stukając Bartka w rękę. Po godzinie miałam już swoje śniadanko, które nawiasem mówiąc było przepyszne. Dobry humor zszedł mi z twarzy gdy zobaczyłam w jakim stanie jest kuchnia. Nakazałam ogarnięcie tego podczas gdy ja oglądałam jakieś romansidło, które chłopaki mi przywieźli. Nie lubię takich filmów. W życiu nie ma happy endów. Po piętnastu minutach pojawiła się Edyta. Zadziwia mnie to w jaki sposób ta mała blondynka o czekoladowych oczach przeżywa każdy moment w takim filmie. Po wszystkich tych mdłych romansidłach poszłam zobaczyć kuchnę. Szok! Nigdy nie była aż tak czysta! Przeszli samych siebie. Zadzwoniliśmy po resztę: Wiktora, Sylwię i Kamila by ogarnąć gdzie dziś idziemy. Bo nie ma to tamto: imprezy na plaży są najlepsze. Jednak nikomu nie chciało się ruszyć czterech liter więc zorganizowaliśmy 'noc horrorów'. Trzeba było jechać na jakieś zakupy, wszyscy wyszliśmy z domu, byliśmy już w połoie drogi gdy zobaczyłam Pawła ze swoją lalką. Chichotała jakby była najarana. Sprzedałam jej spojrzenie typu 'ogarnij swoją sztuczną dupę'. Jednak dla pewności spytałam się czy ma jakiś powód do śmiechu. Wszyscy wybuchnęli śmiechem gdy spojrzałam odbicie w wystawie. Byłam w piżamie. Poleciałam się przebrać i dołączyłam do tych wariatów. Wzięliśmy jakieś piwa, a ja bonusowo wywalczyłam lays'y strongi..mm.. Udaliśmy się do domu Kamila, bo był on dużo większy od mojego. Włączyliśmy film. Jak ja nie lubię horrorów.. Za każdym razem gdy czegoś się przestraszyłam wtulałam się w Bartosza. '-Boisz się horrorów, laska?' - usłyszałam jego szept. Nienawidzę gdy ktoś do mnie się tak zwraca, ale jemu byłam w stanie wybaczyć. Objął mnie braterskim ramieniem, ale ja się z niego wyrwałam. Podeszłam do okna. Bartosz poleciał za mną. '-Przepraszam cię, nie chciałem byś to tak odebrała.' - tłumaczył się. '-Nie, Bartek. Tu nie o to chodzi. Widzisz? Zachód słońca. Dlatego wybiegłam.' - uspokoiłam go. '-Do cholery jasnej, dowiem się kiedyś o co tu chodzi? Wampir jesteś czy co?' - wkurzył się. '-Kiedyś ci powie, ja też musiałem czekać' - wciął się Emil. Bartosz poszedł obrażony, ale to nic nowego, często się obraża. Usiadłam na wielkim parapecie, podobnie jak Emil. '-Piękny widok. Chciałabym tu mieszkać. A te zachody..' '-Martyna, widzisz to co ja?' - przerwał mi. - 'Widzisz to czy ja kurwa śnię?' Spojrzałam na plażę. Ujrzałam Pawła liżącego się z jakąś panienką. Ale zaraz, zaraz.. to nie była ta pusta lala.. to była Monika - dziewczyna Emila. Zszokowana wydukałam tylko '-O ja pierdolę!' Spojrzałam na Emila.Jego twarz mówiła wszystko. Ten ból. Ból którego ja doświadczyłam. Chwilę potem Emila nie było. Wbiegłam przed telewizor. '-Pomóżcie..Emil..Paweł...plaża..Monika..' - wydukiwałam słowo po słowie. Towarzystwo nie wiedziało o co chodzi. '-Zatrzymajcie Emila, on chce się lać z Pawłem!' - wykrzyczałam. Chłopaki pobiegli za nim i chwilę potem mieli go już w domu. Ja wyglądałam przez okno. Nagle ujrzałam znajomą sylwetkę. Paweł. '-Proszę, nie mów Agnieszce o tym co zaszło. Zrobię wszystko.' - prosił. '-Skoro tak mówisz..' - odpowiedziałam i zamknęłam okno. Jak się dowiedziałam Emila zaprowadzili na górę. Poszłam do niego. Wyciągnęłam go na plażę, jednak tym razem ja go pocieszałam. Opowiadał mi o wszystkim z łzami w oczach a ja go przytulałam i mówiłam, że ona nie jest tego warta. Warta jest tylko zapomnienia. Zasnęliśmy na plaży. Dokładnie jak wtedy. Towarzystwo nas znalazło i nas obudziło. Nigdy nie zapomnę zagubionego wzroku Emila i godziny, którą ujrzałam po przebudzeniu się tego dnia na plaży: 06:06 .

_____
Jest mi wstyd za każdy błąd tu wykonany, nie jestem doświadczona.. Przepraszam :)

1 komentarz: