Obudziłam się rano, dzięki promieniom wschodzącego słońca, delikatnie przygrzewających mojemu ciału. Wiedziałam, że dziś zapewnie nie stanie się nic miłego. Ja to po prostu czułam. Nie wiedziałam czy mama Pawła przeżyje, co się z nim dalej stanie. Chciałam pobiec na jego oddział jaknajszybciej ale pielęgniarki, oraz ból w okolicy żeber mi nie pozwalały. Wiedziałam, że siedział przy niej całą noc, po za tym nie miał się gdzie podziać. W uszach ciągle huczały mi jego wczorajsze słowa. Słowa, które poniekąd chciałam usłyszeć. A raczej ich część. To boli. Cholernie boli. Bo nie wszystko jest takie proste jak w przedszkolu. Z zamyśleń wyrwał mnie huk otwieranych drzwi. Dziewczyny od razu otworzyły oczy. To nikt inny jak Kamil, Wiktor no i Edytka. Przywitałam się z nimi ciepło, a oni opowiadali wszystko co się u nich działo. W sumie to nie było nic ciekawego, bo ciągle opiekowali się Emilem. Ale roześmiał mnie fakt iż pielęgniarka przyszła do niego z igłą, której tak nienawidzi i się jej panicznie boi, po to by pobrać krew, a po całym 'zabiegu' okazało się, że pomyliła sale. Wybaczyłabym Emilowi, nawet przeprosiła, ale tak się nie robi. Niech nie myśli, że może nazwać mnie jak chce, a ja wpadnę mu do domu na kolanach z bukietem kwiatów i liścikiem przepraszającym. O nie. Edytka przeprosiła mnie, że nie wpadali, ale byli u Emila, a po za tym widzieli Michała i Pawła, którzy na zmianę wchodzą do mojej sali. Przyszli dziś po Emila, bo miał iść już do domu, więc wpadli przy okazji do mnie. Jak się dowiedziałam siedzi z Sylwią za drzwiami i czeka aż wyjdą. Trochę posmutniałam że nie wpadł. Byliśmy przecież jak rodzeństwo. Ale Kamil szybko naprawił mi humor swoimi żartami. Wiktor oczywiście zapewnił, że będzie codziennie wpadał, chociaż wypisują mnie już niedługo. Edytka kupiła mi tyle czekolad, że wystarczy mi chyba na tydzień. Wiktor i Edyta pożegnali się ze mną tłumacząc się, że muszą odwieźć Emila, a Bartek niecierpliwi się w samochodzie. Kamil został. '-Muszę z tobą porozmawiać' - zaczął, a jego twarz zmieniła się na bardziej oficjalną. Jego brązowe oczy zaświeciły się przyjaźnie, a ja byłam strasznie ciekawa co mi chce powiedzieć. '-Bo wiesz.. spodobała mi się taka dziewczyna, nawet chyba ją znasz... no nie ważne. Nie wiem co mam zrobić z tym faktem.. - wyznał. '-Byłoby mi łatwiej gdybyś powiedział która to. ' - powiedziałam poważnie. '-Ta Angelika, która mieszka koło ciebie.. wiesz która.' - powiedział, a poliki mu się zaczerwieniły. A już myślałam że to Edytka. No szkoda, byłaby z nich niezła para. '-Po prostu ją zaproś gdzieś i tyle.' - odpowiedziałam. Nagle do sali wpadł Michał. '-Hej, myślę że teraz powinnaś być przy Pawle.' - powiedział. Oczy mi się zaszkliły, spodziewałam się najgorszego. '-Nie mogę się stąd ruszyć' - powiedziałam wskazując na żebra. Wtedy Michał wprowadził do sali wózek inwalidzki. Z pomocą Kamila szybko na niego wsiadłam i rozkazałam opuszczenie tego oddziału w trybie natychmiastowym. Jednak to dla mnie ciągle było za wolno. Chciałam, tam być już, teraz. 5 minut nigdy w życiu nie dłużyło mi się aż tak. Zobaczyłam Pawła siedzącego na krześle na przeciwko sali. Wyglądał jak małe, skulone dziecko z blond włosami i lazurowymi oczami, w których krył się śmiertelny strach. Spojrzał na mnie zaszklonymi oczami. '-Odejdź.' - powiedział i spuścił głowę w dół. Na podłogę skapły jego łzy. '-Nie odejdę, nie jestem jedną z tamtych, nawet gdybyś niewiadomo jaki dla mnie był.' - powiedziałam, chowając już twarz w dłoniach. Kamil podał mi chusteczkę, posadził mnie na krześle koło Pawła i odszedł, a Michał poszedł dowiedzieć się co z tym lekarzem. '-Nie chcę żebyś tu była, rozumiesz? Wszystko co najgorsze przelatuje mi przed oczami, więc proszę idź stąd!' - krzyknął. Popatrzyłam na niego wystraszonym wzrokiem. Chwilę później jego głowa już najdowała się na moich kolanach. Przytuliłam się do jego pleców, chociaż ból był niesamowity, zrobiłam to. Jego łzy skapywały na moje spodnie od pidżamy. Mierzwiłam jego miękkie włosy, powtarzając że będzie dobrze, że jestem tu niezależnie od tego co mi zrobił. On ciągle powtarzał żebym odeszła, jednocześnie nie puszczając mnie. Z braku płynów, lub w wycieńczenia, zasnął na moich kolanach głową do sufitu. Patrzyłam na niego, mówiąc że będzie dobrze, chociaż wcale tak nie myślałam. Wiedziałam że będzie źle. Wytarłam jego policzek z zaschniętych łez. Po jakiejś godzinie zobaczyłam chłopaków z lekarzem. '-Witaj, ty pewnie jesteś jego dziewczyną.' - powiedział. Oczywiście zaprzeczyłam. Przecież nie byłam. '-Tak czy siak, przekaż mu, że jego mama zostanie odłączona od aparatury podtrzymującej jej życie.' - powiedział a w oczach zagościły łzy. Lekarz kontynuował. - 'Spokojnie, będzie żyła, jest na tyle silna, że będzie żyła samodzielnie. Jednak ja jako lekarz daję jej maksimum 3 - 4 tygodnie życia. Ale tego młodemu raczej nie przekazuj. Załamie się, a mamy dość dużo ludzi z próbami samobójczymi w naszym szpitalu. Nie potrzeba nam więcej osób.' - powiedział i odszedł. Szybko obudziłam Pawła a ten kucając przy mnie wszystko słuchał. Nadal miał łzy w oczach i to zagubione spojrzenie. Sądziłam, że Paweł ma prawo wiedzieć wszystko, ale i tak mu nie powiedziałam. Sam się domyślił. Podziękował mi za wszystko co dla niego zrobiłam i odszedł. Poszedł szukać domu. A na pożegnanie powiedział: obyś nigdy się na mnie nie natknęła. Ani na ludzi mojego pokroju.
__________________________________
To mi jakoś nie wyszło, a to wszysto przez stres związany z przepisaniem mnie z klasy do klasy . :)
Trzymajcie kciuki.
A i apeluję byście pisali komentarze co wam się podoba, co nie, co chcielibyście żeby zdarzyło się dalej itd.
Pozdrawiam ;**
jenyy zajebiste co ty dajaesz. ;***
OdpowiedzUsuńThank you. :)
OdpowiedzUsuńchociaż nie czytam od początku, to już widzę, że jest świetne :)
OdpowiedzUsuńi dziękuję bardzo :*
Zajebiście piszesz. Twoje opowiadanie naprawdę mnie wciągnęło. Będę tu wpadać (na serio - nie piszę tego z grzeczności). Chociaż zdarzały się momenty które były przesadzone i ckliwe (Paweł i jak napierdalał się z czterema kolesiami i to jak potem zaniósł Martynę do szpitala) to i tak historia bardzo mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję za opinię, to dla mnie dużo znaczy, wiem że pewnie jest dużo błędów, ale ja pierwszy raz w życiu piszę coś podobnego. :)
OdpowiedzUsuńGENIALNE! : )
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Będę tu wpadać ! Wciągnęło mnie ;D Dla mnie wszystko jest ok .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
cryofclam.blogspot.com